5 płyt na weekend i całe życie #2


Jakiś czas temu dzieliłam się z Wami listą 5 najważniejszych dla mnie płyt. Takich, do których wracam i które mają specjalne miejsce w moim sercu. Czas na kolejną porcję płyt na weekend… i całe życie!

Poświatowska/Radek – Kim Ty jesteś dla mnie?

Janusz Radek… Na początku października pierwszy raz wybrałam się na jego koncert. Miesiąc się kończy, a ja nadal żyję tym wydarzeniem. Pluję sobie w brodę, że poszłam na koncert Radka pierwszy raz! Ile mnie cudowności ominęło. Nie da się jednak ukryć, że choć artystę cenię od lat, tak naprawdę płyta „Kim Ty jesteś dla mnie” była dla mnie przełomem. Uważam, że Radek i Poświatowska to zdecydowanie najlepsze połączenie. Ta płyta jest idealna od pierwszego do ostatniego dźwięku. Kocham tę muzykę, zasłuchuję się bez końca w głosie, a słowa Haśki to takie cudowne dopełnienie! W tym momencie z całą pewnością nie ma drugiej tak idealnej dla mnie płyty. „Kim Ty jesteś dla mnie?” zdetronizowało nawet Kaję (tak do się odmienia?) i Bregovića – mój ukochany krążek od lat. Poza tym po tym koncercie, gdzie widziałam doskonałą zabawę głosem, muzyką, usłyszałam na żywo ten wokal – jestem zachwycona i uważam, że Janusz Radek jest jednym z najbardziej niedocenianych polskich artystów. Taki głos, taka muzyka, takie umiejętności, poza tym świetna energia – o tym powinien usłyszeć cały świat! Jestem zakochana i mam nadzieję, że kogoś tą miłością zarażę 🙂

Kasia Kowalska – Gemini

„Gemini” to moja ulubiona płyta Kasi Kowalskiej. Została wydana, kiedy byłam dzieciakiem, więc wspominam ją bardzo sentymentalnie. I choć Kasię uwielbiam od zawsze, to tak naprawdę i głębiej poznałam tę płytę dopiero na studiach. Zupełnie inaczej odebrałam wtedy doskonałe „Wyznanie” i „Kto może mi to dać” – dwa ulubione utwory z tej płyty, przy których za każdym razem mam ciary. Kasia wie, o czym śpiewa i w jej głosie jest prawda – to w niej i w tej płycie lubię najbardziej.

Anna Jurksztowicz – Dziękuję, nie tańczę

Szczerze mówiąc, jeszcze kilka lat temu nie spodziewałam się, że na moją listę trafi Anna Jurksztowicz. Ale trafiła… i to jak! Uwielbiam tę płytę od początku do końca. Jest świetna! Do pobujania, do relaksu, do wszystkiego. Muszę przyznać, że nie mam pojęcia, jaki to jest gatunek, ale na myśl przychodzi mi new romantic, który już jakiś czas temu bardzo przypadł mi do gustu. Czuć w tej płycie lata 80. (wtedy przecież została nagrana), których co prawda osobiście nie znałam, ale które muzycznie całkiem lubię.

Magda Umer – Duety. Tak młodo jak teraz

Ach, jak ja uwielbiam głos Magdy Umer. Jak uwielbiam ten delikatny, uspokajający głos. A kiedy do tego wszystkiego mamy TAKIE duety i TAKIE piosenki – czego mogę chcieć więcej? Bo jest tutaj i Piotr Fronczewski, i Janusz Gajos, i Krystyna Janda, Grzegorz Turnau, Jeremi Przybora… W tej płycie można się zakochać. I ja ją Wam na te jesienne szare wieczory bardzo, bardzo serdecznie polecam!

Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego

„Czarna madonna, czarny anioł, za każdym razem ten sam dreszcz. Jedna jedyna w swym rodzaju, niedościgniona złodziejka serc” – tak o Ewie Demarczyk śpiewała Kora, a ja zgadzam się z każdym jej słowem. Głos Ewy Demarczyk to magia. Tego nie da się powtórzyć, podrobić. I choć Demarczyk zniknęła z życia publicznego, nie nagrywa, nie śpiewa, mamy nadal jej wspaniałe piosenki na płytach – na szczęście, bo jak smutno byłoby bez nich. Te piosenki to prawdziwe dzieła sztuki. A o geniuszu Ewy Demarczyk chyba nikogo nie muszę przekonywać.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *