Są takie płyty, do których się wraca. Które nigdy się nie nudzą i zajmują szczególne miejsce w naszych sercach, prawda?
Kayah i Bregović
Duet idealny? Kayah i Goran Bregović! Ta płyta jest perfekcyjna w każdym calu! Zachwyca mnie w niej wszystko – od muzyki (doskonałej!) po wokal i teksty. Kayah jest w tych utworach po prostu niesamowita. Nie umiem wskazać jednego numeru, kocham wszystko, od pierwszej do ostatniej minuty. Trudno kochać, Jeśli Bóg istnieje, Byłam różą czy te chyba najbardziej znane – Śpij kochanie, śpij i Prawy do lewego – przesłuchajcie i pokochajcie! Warto!
Born to die
Lana Del Rey w najlepszej odsłonie. Słuchałam tych piosenek miliony razy, nic nigdy mi się nie znudziło, nawet katowane przez wszystkich Video games dalej ma niesamowity urok. Po prostu kocham tę płytę, ten spokój i niepokój, teksty, teledyski, smutek… WSZYSTKO! Lana jest na tej płycie przegenialna.
Michał Bajor
Wiem, wiem, miały być płyty. Jednak nie umiem wybrać. Słucham tak wielu utworów i kocham wszystkie. Myślałam o Twarzach w lustrach, ale to za mało. Wszystko to za mało! Najnowsza płyta Moja miłość również jest cudowna. Może najlepszym rozwiązaniem powinno być umieszczenie tutaj płyty Największe przeboje? Niech będzie!
Jezus Maria Peszek
To płyta, która przekonała mnie w pełni do tego, że Maria Peszek jest świetna. Jezus Maria Peszek jest tak zupełnie inna od tego, czego mogliśmy posłuchać wcześniej. Teksty bardzo do mnie trafiły. Zresztą lubię w Marii to, jak pisze – prosto, czasami niemal łopatologicznie, ale tak, żeby się w tym bez problemu odnaleźć, dopasować. Zachwycam się.
Elf
W mojej opinii najlepsza płyta Varius Manx. Kocham ją od kiedy usłyszałam te piosenki po raz pierwszy, czyli jakieś 20 lat temu. To zawsze ogromna podróż sentymentalna. Uwielbiam Varius Manx z Anitą Lipnicką – połączenie idealne. Ten głos + teksty i nastrój sprawiają, że Elf zawsze będzie jedną z moich ulubionych płyt.