Tylko nie rób tego więcej!
#ludziektórzy myślą, że wsadzanie nosa w czyjś talerz to misja
Taki najgorszy typ, to ten, który czuje, że musi pod każdym zdjęciem czegoś do zjedzenia, zapytać o skład, uświadomić, że to jest niezdrowe, ma za dużo cukru.
Ładnie wygląda, ale ja bym tego nie zjadła. Dobrze ci radzę, sprawdź skład!
A czy ty w ogóle zastanawiałeś się, czego oni tam dodają?
Wszystko ok, ale wiesz, że sok pomarańczowy ma w sobie mnóstwo cukru? OBRZYDLISTWO!
Nigdy nie zrozumiem, jak można jest tylko warzywa, nabawisz się anemii!
Możesz mi wyjaśnić, jak to jest jeść zamordowane bestialsko zwierzęta, przyczyniać się do ich śmierci i jeszcze się tym chwalić?
Sorry, ale z taką dietą długo nie pociągniesz.
Tak patrzę na to, co jesz i nie zauważyłam nigdzie jagód, radzę się douczyć, jak ważne są dla organizmu.
Kawa… Jeżeli już musisz, lepiej kup sobie zieloną, serio.
I wiecie co, jest jednak różnica między zwracaniem uwagi komuś bliskiemu (w normalny, przyjazny sposób, żeby lepiej żywił się czymś więcej niż tostami) a bombardowaniem dalszych znajomych, a nawet nieznajomych, ciekawostkami żywieniowymi (o których na pewno wiedzą) z dobrze widocznym wyrzutem i wyższością. Powiem więcej, kiedy komuś napiszecie, że ten sok ma cukier, to na 99% ten ktoś go i tak wypije. I nie siądzie zapłakany w kącie, bo za późno przeczytał, że go od tego odwodzisz. Po prostu nie.
#ludziektórzy nie przeczytali, ale już wiedzą
Wiecie, ostatnio w blogosferze pojawiła się książka, wiadomo kogo i wiadomo jaka. I wywołała, z pewnością, zamierzony efekt. Ale nie będę o niej mówić, bo chociaż miałam ją w rękach (i jest tak pięknie wydana, że serce rośnie), to jej nie czytałam. Powiem tylko co mnie dziwi w ludziach.
O borze, jak mi ulżyło, że ci się nie podobało.
Tyle laurek, czekam w końcu na prawdziwą recenzję.
Ufff, myślałam, że jestem jedyną osobą, która nie ma zamiaru tego czytać.
Nie będę tego czytać, ale zgadzam się z twoją opinią, nie ma się czym zachwycać.
Ale z jakiego powodu właściwie cieszycie się, że ktoś miał mieszane uczucia? Dlaczego ta książka po prostu nie może się podobać i już? Co jest złego w tym, że ktoś się nią jara? Dlaczego nie można napisać nic pozytywnego, bo to znaczy, że ktoś się podlizuje? Wrzućcie na luz.
I wiecie co, w Polsce znajdą się miliony osób, które tej książki nawet nie zobaczą na oczy, serio, nigdy nie będziesz z tym sam (o przepraszam, JEDYNY)… I nie zakładam z góry, że przeczytam i mi się spodoba, bo nie. Ale brak odwagi, by wyrazić własne zdanie i czekanie, aż ktoś to zrobi za nas, by wreszcie wykrzyknąć: W KOŃCU KTOŚ POWIEDZIAŁ PRAWDĘ!, jest słabe, smutne i żałosne. Tyle.