Organizacja czasu tylko dla znających życie


Chyba nie myślisz sobie, że możesz organizować swój czas, jeżeli nie masz pracy od 7.00 do 18.00, dzieci i męża, który palcem nie kiwa? Mam nadzieję, że tego nie robisz, bo co ty możesz wiedzieć o życiu?!

Obiecałam sobie, że w 2016 roku nie będę denerwowała się głupotami, tzn. przestanę czytać komentarze w pewnych miejscach internetu. Niestety, stale nad tym pracuję, bo ciekawość bywa silniejsza.
Uwielbiam organizację czasu, często o niej czytam i oglądam YouTube również pod tym kątem. Wczoraj włosy mi się zjeżyły, kiedy spojrzałam, co się dzieje pod filmem Jak się zorganizować? na kanale ALISSVLOGCHANNEL. Totalnie nie spodziewałam się tam takiego spędu… hejtujących osób, że tak to ładnie nazwę.

Ale filmik Aliss był tylko iskierką. Nie będę tutaj cytować tych komentarzy, bo nie lubię rozpowszechniać, jakby to zaśpiewała Maria Peszek, mentalnego niżu. Nie będę odnosić się do każdego bezpośrednio i broniła racji autorki. Chcę poruszyć temat, którego nie potrafię objąć rozumem. Wiecie, jakie stwierdzenie powtarzało się wielokrotnie?

Możesz mówić o organizacji czasu dopiero, kiedy poznasz życie.

Przepraszam bardzo, ale na jakiej podstawie oceniamy, kto zna życie, a kto nie? Dlaczego ktokolwiek decyduje o znajomości życia kogokolwiek? Jasne, mamy różne doświadczenia, każdemu dni toczą się inaczej, ktoś przeżył więcej, ktoś mniej, ale litości, dlaczego ktoś, kto ma łatwiej, tego życia znać nie może?

Dlaczego taką bzdurę, jak kalendarz, organizację czasu, możemy praktykować tylko wtedy, kiedy chodzimy do normalnej pracy (czyt. na pewno nie na własny rachunek, ponieważ to nie jest normalna praca, moi drodzy) i mamy naładowane obowiązkami życie rodzinne?

I co przeżywa osoba, która pracuje w domu, ogarnia wszystko w 4 godziny, ma wiele pasji i miło jest jej w tym wszystkim, skoro to nie jest życie?

Trudno nam zrozumieć, że nasz model życia nie jest obowiązujący. Skoro my nie dajemy sobie rady, to super byłoby, gdyby inni zrozumieli, że kiedyś również będzie im równie niełatwo. I wtedy my przyjdziemy z triumfującym: A NIE MÓWIŁAM!!!

PS. Jak ktoś ma ochotę, to może sobie zaplanować nawet chodzenie na siku i to wcale nie znaczy, że żyjemy lepiej, bo tego nie robimy.

Bądźmy dla siebie milsi na wiosnę.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *